Słowa które...czynią cuda!!!
Ostatnio zauważyłam, że w moim domu bardzo często się powtarzamy.
Zarówno ja jak i mój niemąż notorycznie nadużywamy pewnych słów! Padają one średnio co 10 minut, albo i częściej no chyba, że śpimy, wtedy nadrabiamy to zaraz po przebudzeniu:
Kocham Cię...córeczko, synu, kochanie...
Jest to dla mnie coś zupełnie nowego...tak, tak, kiedyś było całkiem inaczej.
Mamą zostałam stosunkowo wcześnie, bo wieku 22 lat.
Syn urodził się zdrowy ale tylko na dwa tygodnie, potem okazało się, że ma fenyloketonurię, nie było łatwo.
Strach, łzy, szpital, badania, strach, łzy i nauka...jak to wypowiedzieć i z czym to się je.
I druga ciąża!
Znowu strach i łzy ani fizycznie ani psychicznie nie byłam na to gotowa i ta straszna niewiadoma czy drugi syn urodzi się zdrowy!!!
Na szczęście jemu nic nie jest ale to niczego nie ułatwiło wręcz przeciwnie, starszy syn rośnie i zaczyna zauważać, że on je coś innego niż my, niż jego brat.
Kolejna walka.
Tym razem z każdym posiłkiem aby tej różnicy nie było widać.
Tak mijał dzień za dniem, rok za rokiem.
Ciągła walka o zdrowie, o dobre wyniki, o akceptację, o to by równo traktować obu synów...
Zapomniałam o sobie, przestałam o siebie walczyć, wszystko robiłam dla dzieci...bzdura!
Robiłam wszystko ale tylko po to, by nie zauważać, że moje małżeństwo to porażka.
Porażka, która rujnuje moją psychikę, tłamsi, zastrasza, wywołuje nieuzasadnione poczucie winy...
Zdrada byłego męża była wybawieniem, impulsem który dał mi siłę do walki o swoje życie.
Wtedy dopiero zauważyłam, że w moim domu nie używaliśmy słów kocham cię.
Choć nad życie kochałam swoich synów tak rzadko im to mówiłam.
Dbałam, uczyłam, tuliłam i całowałam ale...to czasem zbyt mało, szczególnie gdy dzieci dorastają i nie chcą już tulasów mamuśki ;)
Tamten rozdział życia już dawno zamknęłam i pozostawiłam za sobą.
Rozwiodłam się, zmieniłam miejsce zamieszkania, poznałam mojego nowego...niemęża
...a od 18-tu miesięcy jestem starą(no dobra - doświadczoną), młodą mamą upragnionej córeczki!
Teraz moja rodzina składa się z pięciorga zupełnych indywidualności.
Każdy z nas ma niezły charakterek.
Każdy lubi postawić na swoim a szczególnie najmłodsza osóbka lubi rządzić nami wszystkimi.
Życie nie jest bajką, więc i nam przychodzi się zmagać z wieloma przeciwnościami losu...ale...są takie słowa, magiczne, słowa które potrafią czynić cuda, słowa które sprawiają, że nawet w najbardziej pochmurny dzień, na mojej twarzy pojawia się uśmiech...KOCHAM CIĘ!!!
I nie ważne czy padają one z ust synów, niemęża czy córci - tak, tak i ona nam mówi to każdego dnia swym uśmiechem, tulaskiem i buziaczkiem, ważne, że po ich usłyszeniu i zobaczeniu oczywiście, człowiek dostaje skrzydeł!!!
Są to jedyne słowa, które w rodzinie, nawet notorycznie nadużywane, nigdy nie wyrządzą nikomu szkody!
Wręcz przeciwnie, dzięki nim zbliżamy się do siebie, stajemy się lepszymi rodzicami i partnerami, każdego dnia doceniamy co mamy i co możemy stracić!
Dlatego pielęgnujemy naszą radość z bycia razem, nasze szczęście z posiadania cudownych dzieci a dzięki temu, że się kochamy i mówimy to sobie przy każdej okazji, każdego dnia stajemy się sobie jeszcze bliżsi.
A Ty powiedziałaś/eś już swoim bliskim...KOCHAM CIĘ?
Monika
Nadużywam wręcz:)
OdpowiedzUsuńBrawo!
UsuńOj też z tym chyba przesadzam :D
OdpowiedzUsuńI tak ma być ;)
UsuńTrzeba duzo mówic komplementów nigdy ich za duzo dodaja skrzydeł cudowny wpis serdecznie pozdrawiam kocham WAS :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo !!! Przesyłamy buziaki :*
UsuńMówimy to sobie często, w różnych sytuacjach :-) czasami przez telefon, czasami na dobranoc
OdpowiedzUsuńTo bardzo dobrze :)
Usuńi wyobrazić sobie, że wiele kobiet męczy się w swoim małżeństwie dla "dobra" dzieci. cieszę się że Ty jesteś inna ;) a KOCHAM CIĘ mówimy duuużo.
OdpowiedzUsuńNa szczęście poszłam po rozum do głowy ;)
Usuńi ja kocham te słowa :)
OdpowiedzUsuńTak wiem, to widać kochana!
UsuńMagiczne słowa, których nigdy za wiele!
OdpowiedzUsuńDokładnie :)
UsuńCiągle powtarzam moim chłopakom ,że ich kocham. Dałaś radę, potrafiłaś ułożyć sobie życie, a tylko to się liczy. Gratuluję
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci ślicznie!!!
UsuńDziękuje za ten wpis bo mam mały problem z częstym mówieniem kocham cię naokoło. Kiedyś to potrafiłam, odkąd jestem mamą jakoś nie potrafię. Chociaż miłość mnie przepełnia to tego nie mówię....
OdpowiedzUsuńKiedyś miałam podobnie...nie potrafiłam...chociaż kochałam nad życie...teraz wiem, że warto to mówić jak najczęściej...to bardzo ułatwia przeżycie każdego dnia, który dla nas matek wcale nie jest taki prosty!
UsuńZnowu ładnie piszesz.Ważne żeby te słowa były wypełnione prawdziwym uczuciem i energią.Niektórzy klepią często ale jest to puste jak wydmuszka. U Was nie mam wątpliwości że prawdziwe i szczere ;) Dzidzia jest urocza :)
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz ile przyjemności sprawiłaś mi tym komentarzem, wzruszyłam się! Bardzo Ci dziękuję, ja tylko piszę co przeżyłam i z jakimi uczuciami to się wiązało a nazbierało się tego trochę, dobrze jest czasami wyrzucić z siebie te wszystkie emocje, pozdrawiam serdecznie!
UsuńPięknie napisane. Jak to życie czasami dziwnie się układa, zdrada - czyli z założenia coś złego - może w ostatecznym rozrachunku doprowadzić do tylu dobrych rzeczy.
OdpowiedzUsuńBo życie to mała ściemniara ;)
UsuńPrzyznam szczerze, że ostatnio rzadziej sobie te słowa z mężem powtarzamy. Chyba trochę wpadliśmy w małżeńską rutynę i nasze rozmowy kręcą się głównie wokół bieżących spraw do załatwienia, natomiast na dyskusje o uczuciach i emocjach brakuje w nich często miejsca. Za to ostatnio po raz pierwszy usłyszałam "kocham" od Bąbla - i nie da się tego do niczego porównać :)
OdpowiedzUsuńOj tak, usłyszeć kocham od dziecka to rzecz bezcenna!!!
UsuńKocham mówić "kocham Cię", a jeszcze bardziej wiedzieć, co to znaczy. Uczę synów, że nie mają szastać tym słowem , by nie zepsuć jego mocy, ale jak już używają to nich będą szczodrzy. Siejmy miłość :)
OdpowiedzUsuńSiejmy :*
UsuńBardzo się cieszę, że po tylu przejściach udało Ci się stworzyć kochający dom. Trzymam mocno kciuki za Was i pozdrawiam najserdeczniej jak się da:)
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję :*
UsuńPiękna i jednocześnie smutna historia, ale dobrze, że się dobrze skończyła. Akurat tak się dziś zdarzyło, że jeszcze im nie mówiłam tych słów.Jednak słyszą je każdego dnia, mąż rzadziej ;-)
OdpowiedzUsuńDzieci zazwyczaj słyszą to najczęściej, pozdrawiam ciepło!
UsuńNie miałaś lekko, ale najważniejsze, że dałaś radę i miałaś siłę walczyć. Co do słów "kocham Cię" to owszem, najmłodszemu dziecku często to mówię, ale starszym już nie. I nie dlatego, że nie chcę, ale mam w sobie taką cholerną blokadę, że nie potrafię. Napiszę tak, powiedzieć nie umiem.
OdpowiedzUsuńDokładnie wiem o czym mówisz, też tak miałam!
Usuń"Kocham Cię"- w tym mistrzem jest nasza najmłodsza- doskonale wie, że nas rozbraja i jest jej tarczą, gdy coś zbroi :D
OdpowiedzUsuńBycie Mamą dziecka niepełnosprawnego to ciężki kawałek chleba, musimy być twarde i czasami zapominamy o tak prostych ale magicznych słowach, a one tyyyyyyle potrafią
Pozdrawiam cieplutko:)
Również ciepło pozdrawiam!
Usuń