Rozgardiasz & Bałagan Kontrolowany


Ałłł...nosz kurna...co to było...boli jak cholera...no nie...n o s o r o ż e c!!!

A konkretnie jego róg, wbity w moją piętę!

Zawsze podziwiałam i ten podziw trwa do dnia dzisiejszego matki, które przy dzieciach, potrafią w domu utrzymać nienaganny porządek.
A są takie!
Znam kilka osobiście.
Gdyby nie to, że wiem o istnieniu dzieci, to po wejściu do ich domu w życiu bym się nie domyśliła, że takowe małe istoty tam mieszkają.

Zero zabawek, zero okruszków, ani jednego klocuszka, kredki plątającej się pod stołem, nic,nul, zero!

Ja się pytam, jak Wy to robicie???

Jeszcze jakoś ogarniam gdy dom to prawie pałac. Osobno każdy pokój, ba osobno każda sypialnia a do tego fuuulll wypas bo dzieci mają swój własny azyl czyli bawialnię!
Wtedy o ukrycie faktu bycia dzieciatymi jest o wiele prościej.
Ale ogromna większość moich znajomych mieszka w blokach lub domkach jednorodzinnych.
Gdzie pokój to sypialnia, salon to bawialnia i jadalnia jednocześnie a dzieciaki choć mają swoje pokoje, to nie wiedzieć czemu, większość czasu spędzają oczywiście gdzie? No jasne w sypialni rodziców!

No to pytam jeszcze raz.
Jak Wy u diaska to robicie?

Bo u mnie, przez siedem dni w tygodniu, po mimo usilnych prób utrzymania jakiegokolwiek ładu i porządku, panuje wszechobecny i niezdyscyplinowany - rozgardiasz!!!
Dla tych, którzy wyrażają, delikatne aczkolwiek dobitne zdziwienie na widok nosorożca, który ewidentnie próbuje dobrać się do mojej obolałej po wczorajszym spotkaniu z lego pięty, ten rozgardiasz jest według oczywiście mojego toku myślenia...bałaganem kontrolowanym!

Tak, poddałam się.
Przestałam na okrągło, sto razy dziennie, chować wszystko do swoich pudełeczek. Układać na półeczkach. Sortować według koloru, rozmiaru i przeznaczenia.
Powód jest jeden...
Magda
Dla niej bowiem poukładane, znaczy dobra zabawa.

Szast prast, robota pali się jej w tych małych, sprytnych rączkach i oto nie mija minut piętnaście a wszystko co matka układała i sprzątała przez półtorej godziny, z powrotem ląduje, rozwalone i pomieszane na podłodze. I ten jej szelmowski uśmieszek, gdy wszystkie klocki, kredki i zwierzątka lądują dosłownie wszędzie a ona wtedy głośno krzyczy Ooooooooooooo!!!

I tak w kółko i w kółko i w kółko.

No to się poddałam i mamy w domu rozgardiasz czy jak kto woli bałagan kontrolowany.

Ma to swoje plusy.
Na wieczór wspólnie sprzątamy. To gdy rano schodzimy do kuchni przy której jest salon i kącik zabaw Magdy. Ona przez piętnaście minut rozwala wszystko na nowo a matka w tym czasie spokojnie wypija pierwszą kawę.
Sytuacja powtarza się po drzemce, przed którą również wszystko wspólnie sprzątamy. W ten oto sposób, dwie ciepłe kawy mam spokojnie zaliczone ;)

Gorzej jest gdy w trakcie jej zabaw, zadzwoni telefon, wykipi zupa, pralka zacznie dziwnie rechotać i potrzebna jest natychmiastowa matki reakcja, wtedy to właśnie słychać w całym domu donośny lament...

Szlak niech trafi te wszystkie klocki...mogli to cholerstwo jeszcze mniejsze zrobić...w życiu już nie kupię jajka niespodzianki, kto widział żeby tak mały jeż miał tak ostre kolce...aaaaa żyję, to tylko kredka zamieniła się na chwilę w deskę snowboardową na której na szczęście udało mi się zgrabnie wymanewrować między stołem a huśtawką ufff.

Takie sytuacje to u mnie chleb powszedni.
Jedni mają ubaw gdy oglądają kabaret a inni gdy widzą mnie, próbującą się nie zabić podczas gotowania obiadu.
Ale wiecie co, tak mi dobrze.
Dzięki takiej a nie innej formie zabawy mojej córki, ja mam w ciągu dnia kilka chwil dla siebie. Ona bawi się z ogromną radością i zaangażowaniem a na dodatek już teraz w wieku osiemnastu miesięcy załapała, że dzięki sprzątaniu, tej zabawy ma o wiele więcej.
Łatwo skojarzyła fakty i zapamiętała, że kiedy razem sprzątamy to później idziemy lulu.
Mogę więc stwierdzić, że mój rozgardiasz pomógł mi w zaplanowaniu wspólnych, codziennych rytuałów, które tak naprawdę bardzo ułatwiają mi życie.

Jestem strasznie ciekawa jak to jest u Was?
Czy zawsze macie porządek a może tak jak ja znaleźliście sposób aby mały rozgardiasz stała się pożytecznym bałaganem kontrolowanym?


                                                                             Monika

                                         

Podobał Ci się tekst? Jeśli tak, to miło mi będzie jeśli go udostępnisz:

Dołącz do konwersacji

    Blogger Comment

0 komentarze:

Prześlij komentarz

...a gdy komentujesz, czytelniku kochany, gdy pozostawiasz aktywności swej ślady, serce me rośnie, dusza się raduje, dlatego bardzo Ci za to dziękuję !!!