...nie szukali winnego, szukali tylko drogi do szczęścia...

Ania i Tomek wychowywali się na jednym osiedlu. Byli rówieśnikami, łączyło ich przedszkole, szkoła i przyjaźń rodzin.

Ona córka lekarzy, on syn wziętych prawników, spędzali wspólne wakacje, weekendy a nawet święta.

Ich drogi rozeszły się dopiero na studiach.

Ania wybrała uczelnię w rodzimym mieście a Tomek wyjechał na drugi koniec Polski.

Los jednak chciał aby ich drogi na nowo się połączyły nie było to trudne, gdyż już od najmłodszych lat coś ich do siebie przyciągało.

Po kilku latach rozłąki, spotkali się na ślubie siostry Tomka, to spotkanie okazało się dla nich nowym wspólnym początkiem.

Szybko zdecydowali się na wspólne życie, szczęśliwi i szaleńczo w sobie zakochani.

Pobrali się gdy mieli 24 lata, był cudowny i wymarzony ślub, bajkowa podróż poślubna i radość ich rodziców.

Spełniały się ich kolejne marzenia, ukończyli studia, znaleźli pracę która dawała im radość i satysfakcję, w niedługim czasie kupili wymarzony domek pod miastem z dala od zgiełku i hałasu. Byli naprawdę szczęśliwym i kochającym się małżeństwem. Pragnęli aby wszystko co mają było częścią ich samych, dlatego prawie wszystkie prace w domu i w ogrodzie wykonywali samodzielnie.

Cieszyła ich każda chwila, którą mogli spędzić wspólnie w swoim wymarzonym azylu.

Szybko zyskali sympatię i szacunek sąsiadów. Podziwiali ich oni za samodzielność, za to, że po mimo zamożności ich rodzin, nie ciągną pieniędzy od rodziców ale na wszystko pracują sami.

Ich życie, jak mawiali niektórzy, to była prawdziwa bajka. Zawsze uśmiechnięci, trzymając się za ręce co wieczór, bez względu na pogodę, spacerowali brzegiem rzeki, która płynęła tuż obok ich ogrodu. Podczas tych spacerów snuli wspólne plany które sukcesywnie udawało im się realizować.

Mijały dni, miesiące, lata...

Czas płyną a ich miłość była taka sama jak wtedy gdy przysięgali ją sobie przed ołtarzem. Udało się im spełnić prawie wszystkie swoje marzenia, wszystkie prócz jednego, ukochanego i wyczekiwanego dziecka.

Na początku nie myśleli o tym zbyt często. Nie mieli wtedy ani czasu, ani możliwości na dziecko. Oboje jednak wiedzieli, że w przyszłości chcą zostać rodzicami, marzyła im się dwójka dzieciaków, oczywiście chłopczyk i dziewczynka ale jak sami mówili, najważniejsze aby było zdrowe, kochać bowiem będą bez względu na płeć.

Nadeszła taka chwila, że oboje, byli gotowi i zapragnęli maleństwa najbardziej na świecie. Ania odstawiła tabletki antykoncepcyjne i zaczęli starać się o upragnione dziecko. W między czasie, obok ich sypialni, zaczął powstawać pokoik dla maleństwa. Każdą wolną chwilę poświęcali na to aby dopieścić w nim każdy szczegół, wkładali w to całe swoje serce. Byli wtedy tacy podekscytowani i szczęśliwi.

Czas jednak mijał a dziecko się nie pojawiało. Zamiast ciąży, zaczęły się mnożyć pytania.

Zarówno rodziny, znajomi jak i sąsiedzi coraz częściej dopytywali Anię i Tomka czy planują, czy się starają, czy może aby jest coś nie tak, niektórzy nawet posuwali się do tego aby twierdzić, że para jest zbyt samolubna i zadufana w sobie aby mieć dziecko, że z lenistwa i wygody po prostu im się nie chce.

Oni jednak milczeli, uśmiechem tylko zbywali pytania ciekawskich ludzi, bolały ich te wszystkie zaczepki, bo sami nie wiedzieli dlaczego upragnione dziecko nie pojawia się na świecie, nie dawali jednak poznać, że sami coraz bardziej się martwią.

Po kolejnych dwóch latach daremnych starań, postanowili udać się do lekarza, obawiali się tej wizyty, wiedzieli bowiem, że diagnoza może okazać się wyrokiem.

Postanowili jednak walczyć.

W tajemnicy przed całym zewnętrznym światem, wykonali wszystkie potrzebne badania.

Na pierwszej wizycie był to wywiad, następnie diagnostyka hormonalna, genetyczna, cytogenetyczna, badania oceniające budowę narządów rozrodczych kobiety, testy po stosunku oraz monitorowanie owulacji w USG. Jednocześnie oboje chodzili do psychologa, zależało im, nie wstydzili się badać, nie szukali winnego, szukali tylko drogi do szczęścia...

"Nie szukali winnego"

Oni się kochali ale tak naprawdę. Gdy kochasz nie obwiniasz, nie doszukujesz się dziury w całym.

Walczysz. I oni walczyli. Jednocześnie zdawali sobie sprawę z tego, że może się nie udać. Ale przecież istnieje jeszcze adopcja dziecka, byli na nią gotowi. Cały czas powtarzali Chcemy Być Rodzicami, jeżeli nie jest nam dane mieć własne dziecko to pokochamy to, które tej miłości potrzebuje.

Kryzys nadszedł, gdy ich rodzice o wszystkim się dowiedzieli. Najpierw szok, zdziwienie i niedowierzanie. Żadna ze stron nie godziła się z faktem, że ich syn/córka mogą być chorzy czy bezpłodni. Zaczęło się wzajemne oskarżanie, wyzywanie, chęć rozbicia związku własnych dzieci.

Po krótkim czasie do tej chorej walki dołączyło lokalne społeczeństwo Ani i Tomka.

Nie wiadomo dlaczego, zamiast wsparcia na parę spływała coraz to gorsza fala krytyki.

Na porządku dziennym były kierowane do nich hasła typu:

*nie zasłużyli,

*za dobrze się im powodzi, to Bóg ich pokarał,

*takie cwaniaki, myśleli że w życiu można mieć wszystko,

*to na pewno ona nie może mieć dzieci, bo taka chuda,

*nie to on, pewno lubi chłopców,

*in vitro to grzech, bezbożnicy,

*adoptują i wychowają przestępcę.

Było im ciężko, coraz trudniej przychodziła im rozmowa, przestali trzymać się za ręce...dziecięcy pokoik, który tworzyli z takim zapałem, zamienił się w graciarnię, odsunęli się od siebie...Nie...to ludzie, najbliżsi sprawili, że Ania i Tomek zaczęli wątpić, wątpić w siebie i swoją miłość!

Czy uda im się pokonać ludzką nagonkę?

Czy zawalczą jeszcze o swoje szczęście?

Czy doczekają dnia w którym będzie im dane trzymać w ramionach swoje upragnione dziecko?

Tego wszystkiego, dowiecie się już wkrótce!!!

Opisywana przeze mnie historia jest wzorowana na autentycznych wydarzeniach. Inspiracją do powstania tego wpisu jest kampania Niepłodności Nie Widać zorganizowana przez czasopismo Chcemy Być Rodzicami.
Wielu blogerów bierze w niej udział, po to, aby dotrzeć z tym jakże ważnym tematem, do najszerszego grona odbiorców.
Z całego serducha zachęcam każdego kto przeczyta ten post do jego udostępniania, pamiętajmy w grupie siła. Pomóżmy wszystkim tym którzy zmagają się z problemem niepłodności.
Wspólnie pomóżmy zostać im rodzicami!!!

Monika



Podobał Ci się tekst? Jeśli tak, to miło mi będzie jeśli go udostępnisz:

Dołącz do konwersacji

18 komentarze:

  1. Dzięki za wkład w kampanię. Myślę, że takich par jest wśród nas znacznie więcej - w samym naszym towarzystwie mogę naliczyć przynajmniej kilka, a podejrzewam, że niektóre zmagają się ze swoim problemem w ukryciu. My na szczęście aż z taką "nagonką" się w trakcie swoich starań nie spotkaliśmy, ale kilku nieprzyjemnych i bolesnych sytuacji faktycznie doświadczyliśmy. Mam nadzieję, że ta kampania uświadomi ludziom, czym tak naprawdę jest niepłodność - i z jak wielkimi obciążeniami i wyrzeczeniami się wiąże. A dalszego ciągu tej historii jestem bardzo ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również mam taką nadzieję, że dzięki tej kampanii coś się zmieni!!!
      A kolejna część już w przyszły poniedziałek ;)

      Usuń
  2. Niestety nacisk zewnętrzny potrafi wiele zniszczyć. I to okrucieństwo ludzi...

    OdpowiedzUsuń
  3. To bardzo przykre, jak niektórzy szufladkują ludzi. Przecież każdy jest inny. Jeden ma proste włosy, drugi ma kręcone. Czy któryś jest gorszy? Żaden przecież... Jak można być kimś bez serca. Takie osoby powinno się wspierać nie ważne, jaką decyzję podejmują. Sama szukałabym w takiej sytuacji rozwiązania i gdyby ktoś mnie krytykował przez to, to załamałabym się, poczułabym się źle. Dlaczego człowiek człowiekowi sprawia przykrość... Dlaczego ludzie muszą być tacy zawistni... Przeraża mnie ten świat. A raczej nie świat, lecz ludzie. Mnie linczowali jaką złą matką jestem, że nie daję piersi dziecku. Pisały obce kobiety, że truję dziecko sztucznym mlekiem... Ja wiem, że nie powinnam porównywać, bo tutaj ta sprawa jest poważniejsza, jednak czułam się jak śmieć! Jak najgorsza matka świata. Ale nikt nie pytał dlaczego i nikt nie potrafił mnie wesprzeć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem Cię doskonale, miałam bardzo podobnie. Teraz gdy czytam te wszystkie wpisy na grupach dla mam, jestem przerażona tym jak mamy niszczą się na wzajem, wypominając sobie sposób karmienia, ubierania, wychowania czy leczenia dziecko. Czasami myślę, że niektóre mamy nie mają pojęcia co to znaczy być normalną mamą i dobrym człowiekiem!!!

      Usuń
    2. Miałam tak samo. Jak urodziłam pierwszego syna byłam krytykowana za niemal wszystko - dlaczego nie karmię piersią, dlaczego nie jestem chuda, dlaczego nie idę do pracy. Najgorzej, że krytykowały mnie najczęściej osoby, które nie miały dzieci. Doprowadziły mnie do depresji. Stwierdziłam, że tak dłużej nie może być i po prostu olałam "życzliwe mi osoby", nie spotykałam się z nimi.

      Usuń
  4. Myślami jestem z tymi, którzy czekają na dziecięcy cud - bez względu na to jaką drogą on ma nastąpić... I strasznie mnie boli jak te wielkie "znane panie" opowiadają/opowiadały w TV jak to one z lekką ręką szły usunąć ciążę (nie, nie zagrożoną tylko NIECHCIANĄ:(

    OdpowiedzUsuń
  5. O rety!!! Naprawdę ktos kierowal do nich takie slowa??? Co za koszmar :(

    OdpowiedzUsuń
  6. takie ocenianie to ogromna niesprawiedliwość. tak samo dopytywanie dlaczego jeszcze nie masz dziecka? Wyobrażam sobie jak przykro jest je słyszeć kobietom, które nie mogą go mieć. Może jeszcze nie trafiły na odpowiednią osobę, albo są bezpłodne? takie pytania na pewno nie pomagają.
    Historia opisana przez Ciebie poruszyła mnie, choć sama w tej chwili spodziewam się maleństwa.
    Dobrze, ze poruszasz temat bezpłodności, może to uświadomi innych, jak wielkiego wsparcia potrzebują Ci, którzy czekają na swój mały cud.

    OdpowiedzUsuń
  7. Aż trudno mi uwierzyć, że ludzie potrafią być tak okrutni.

    OdpowiedzUsuń
  8. Post daje dużo do myślenia... Niestety pokazuje jak również ludzie potrafią być okrutni i wścibscy... Nie można kogoś oceniać i komentować. Każdy niech się skupia na swoim życiu...

    OdpowiedzUsuń

...a gdy komentujesz, czytelniku kochany, gdy pozostawiasz aktywności swej ślady, serce me rośnie, dusza się raduje, dlatego bardzo Ci za to dziękuję !!!